środa, 30 stycznia 2013

Kukułka, czyli słów kilka o surogatkach

Temu, kto nie zaznał bolesnej tęsknoty za dzieckiem zapewne trudniej zrozumieć decyzję kobiety, aby "wynająć" surogatkę.

Nie potrafię, a może nawet nie chcę sobie wyobrażać, co muszą przeżywać obie kobiety. I czy mogę oceniać którąkolwiek ze stron?

Ta relacja, tęsknota, motywy zostały fenomenalnie opisane przez Antoninę Kozłowską w powieści "Kukułka". To portret dwóch kobiet, żyjących w dwóch różnych "światach". Jedna nie miała nic poza dziećmi, a druga wszystko oprócz dziecka. W pewnym momencie zawierają umowę, która w miarę upływu czasu przybiera zupełnie inne kształty, niż obie sobie wyobrażały.

Tę książkę pochłonęłam ekspresem, z wypiekami na twarzy, ale emocje, które towarzyszyły tej lekturze to coś więcej niż "wypieki". Chwilami byłam wściekła na autorkę, bo opowiada tę historię tak bezstronnie, a ja bym chciała kogoś obwinić, przyznać komuś rację, wstawić się. W sumie miałam swoją "faworytkę", ale Kozłowska uparcie pokazywała mi w tej drugiej również zagubioną, nieszczęśliwą kobietę.

Świetna recenzja książki znajduje się na ksiazkowo.wordpress.com - tutaj:
Kukułka

A sama książka oraz problem surogatek doczekały się swojego profilu na Facebooku
https://www.facebook.com/kukulki

Książkę serdecznie polecam, co do wynajmowania surogatki, aby nareszcie mieć upragnione dziecko - w dalszym ciągu nie mam jednoznacznej opinii i chyba nawet nie będę jej szukać...

środa, 23 stycznia 2013

Jakie matki takie dziatki


Tak to już jest, że sukces ma wielu ojców, a porażka żadnego.
Gdy dzieje się coś niepokojącego, zwłaszcza w momencie gdy sprawa trafia do mediów, widać swoisty ping-pong i przerzucanie się odpowiedzialnością - rodzice, szkoła itp.

Matka zawsze była, jest i będzie na cenzurowanym. Zwłaszcza, gdy dziecko wychowuje sama, ale nie o takiej sytuacji chciałabym napisać.

Kampania na temat promowania zdrowego żywienia i zdrowych nawyków wywołała u mnie podobne odczucia, jak u Pani Hanny Gill-Piątek.

Czy naprawdę tylko matki odpowiadają za wpojenie dziecku zdrowych nawyków?  czy jednak w większości wypadków nie jest tak, że mimo natłoku obowiązków i pracy zawodowej, matki dwoją się i troją, żeby dzieci miały uregulowane pory posiłku i choć czasem zjadły coś pożywnego? A co w tym czasie robią ojcowie, czy przypadkiem podczas nieobecności mamy nie zamawiają dzieciom pizzy, lub nie serwują innych gotowych dań?

Czy nie jest tak, jak mówi Pani Gill-Piątek, że kobieta po raz kolejny otrzymała odpowiedzialność za sprawy "około kuchenne"?

Jeśli mamy świecić przykładem, aby zmienić nawyki żywieniowe naszych dzieci, czy naprawdę dotyczy to tylko kobiet?

Jako wegetarianka często przeglądam i czytam różne serwisy i artykuły dotyczące zdrowego odżywiania i diet i mogę z całą stanowczością zaświadczyć, że w tym środowisku przeważają kobiety.

Zgodzę się z tym, że nie ma na razie lepszej alternatywy dla obdzielenia tą rolą w rodzinie, ale kolejne demonizowanie kobiet, które i tak są ciągle wystawiane na atak reklam, pokazujących im, że są gorsze od celebrytek i pięknych modelek, które zmagają się z naprawdę niełatwym systemem hormonalnym, które biorą na swoje barki niejednokrotnie więcej, niż są w stanie udźwignąć, które czasem faktycznie smutki i problemy "zajadają" - dokładanie im poczucia winy, że zjedzone na poprawę humoru lody złamią dziecku psychikę - to już chyba za dużo...

Sercem popieram kampanię, ale jej hasło sprawia, że nie mogę się pod nią podpisać...
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114377,12544072,Tylko_matki_odpowiadaja_za_nadwage_dzieci__Taki_obraz.html

poniedziałek, 21 stycznia 2013

9 rzeczy, których nie należy mówić przyjaciółce - cz. 1

Nie da się chyba przecenić przyjaźni
Zwłaszcza kobiety ją sobie cenią, bo kto, jak nie najlepsza przyjaciółka, zawsze nas zrozumie, pocieszy, poradzi.

Nic dziwnego, że nigdy przenigdy nie chciałybyśmy narazić naszej przyjaźni na szwank. Każda z nas zna pełno historii przyjaźni zerwanych przez mężczyznę, pieniądze, pracę albo totalne głupstwo.

Przyjaciółce można powiedzieć wszystko.... Czy jednak naprawdę?
Womanday.com - internetowy portal dla kobiet, opublikował artykuł  "9 rzeczy, których nie należy mówić najlepszej przyjaciółce". Przeczytałam go, mam nadzieję, że ze zrozumieniem, i zastanawiam się, co gorsze, nie zastosować się do tych rad, czy właśnie zastosować?...

Zakazana odzywka numer 1:
Nie chcesz mieć dzieci?
Jill Melton, ekspert od komunikacji, która jest najwyraźniej konsultantem przy tym artykule, twierdzi, że pytając przyjaciółkę o dziecko, sugerujemy, że coś z nią nie tak, a przecież może chcieć dziecka, tylko nie może? Albo np. nie chce dziecka, tylko nie ma zamiaru o tym mówić? Melton sugeruje omijać ten temat, jako zbyt drażliwy.

Zakazana odzywka numer 2:
Schudłaś??
I tu autorzy artykułu sugerują nam, żeby omijać ten zawoalowany komplement, bo utrata wagi przez przyjaciółkę może być spowodowana głęboką depresją. Albo, co nie daj Boże, przyjaciółka nie zdawała sobie sprawy z tego, że schudła i teraz się będzie zadręczać,  że wcześniej była gruba.
A jeśli się martwimy, że przyjaciółka straciła wagę, bo ma kłopoty osobiste i zdrowotne, lepiej powiedzieć "Zauważyłam, że wyglądasz szczuplej, czy jest coś, o czym chciałabyś porozmawiać"?

I tak się zastanawiam, czy tylko mnie się wydaje, czy w tym artykule wcale nie jest mowa o przyjaciółkach? czy naprawdę możliwa jest przyjaźń między kobietami, które nie mogą wrzasnąć na swój widok "Schudłaś!", bo kompletnie nie znają reakcji  przyjaciółki i powodów utraty wagi?
Czy to nie jest normalne, że z przyjaciółką omawiamy każdy dodatkowy kilogram i świętujemy każdy stracony? czy nie szukamy razem diety cud? i czy przyjaciółka potrzebuje tak mocnych dowodów, aby zorientować się, że druga cierpi na głęboką depresję?
Czy to możliwe, nie powiedzieć przyjaciółce, dlaczego nie mam dzieci? Czy to nie przyjaciółce wypłakujemy się, gdy na teście ciągle nie pojawiają się dwie kreseczki?

Jeśli mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus, to jest jeszcze chyba Wenus północna i południowa,
bo zdaje mi się, że jednak nie jestem z tej samej planety, co wyżej wymienione najlepsze przyjaciółki.

Ciekawa jestem, jak jest u Was? jak bardzo blisko jesteście ze swoimi przyjaciółkami? czy są jakieś tematy, na jakie z nimi nie rozmawiacie, czy też wiecie o sobie wszystko?